niedziela, 21 czerwca 2015

71# Koniec


http://zlanoga.blogspot.com/2014/11/1-stas-za-noga-i-mama.htmlhttp://zlanoga.blogspot.com/2014/11/11-lepiej-i-gorzej.html


Posłowie

Staś miał umrzeć.

Pamiętam to bardzo dobrze. Był piękny, wiosenny dzień i wracałem z pracy, kiedy wpadłem na pomysł na depresyjny komiks o niepełnosprawnym chłopcu i jego wyzutej z emocji mamie. Ale nie chciałem, żeby komiks był zbyt ciężki. Uznałem, że niepełnosprawność chłopca musi wynikać z jakiejś dziwacznej choroby, która nieco zdystansuje całą historię od szarej i nudnej rzeczywistości. I tak powstała Zła Noga. Najważniejsza postać w całym komiksie.

Od początku wiedziałem, że na końcu Staś umrze. No bo jak inaczej zakończyć depresyjną historię o chorym chłopcu, jeśli nie jego śmiercią? Ale im bliżej końca, tym większa w mojej głowie rosła myśl - "a może nie?" W połowie uznałem, że Staś przeżyje. Potem znowu wróciłem do poprzedniego planu. Długo biłem się z myślami. W końcu uznałem, że Staś NIE MOŻE umrzeć.

Z dwóch powodów.

Po pierwsze, to byłoby pójście na łatwiznę. Byle łoś może wzbudzić smutek uśmiercając dziecko, albo psa. Sam w przeszłości bywałem tym łosiem. Ale czy uda mi się wzbudzić emocje u czytelnika, odcinając komuś nogę i wystrzeliwując ją w kosmos?

Pozwólcie, że powtórzę to zdanie, bo jest naprawdę absurdalne.

Czy uda mi się wzbudzić u czytelników emocje ucinając komuś nogę i wytrzeliwując ją w kosmos?

To. TO brzmi jak wyzwanie. A ja nie rysuję komiksów po to, by iść na łatwiznę. Ale czy sprostałem wyzwaniu? To już zostaje wam do oceny (ja myślę, że poszło całkiem nieźle).

Po drugie, całym sobą wierzę, że nie ważne, jak jest źle, zawsze będzie lepiej. Po burzliwej nocy zawsze wstaje słońce. I może nie witamy go cali i zdrowy. Może nasz dom leży w ruinach, a cały dobytek został rozkradziony. I choć po tej nocy nie jesteśmy już tymi samymi ludźmi, słońce zawsze wstaje.

Więc Staś przeżył. Ale nie do końca. Bo rysując zakończenie zorientowałem się, że Staś umarł. Ten, kochany dzieciak, zawsze uśmiechnięty. Przez kogoś, dość celnie, porównany do Kubusia Puchatka. Umarł. A został inny Staś. Ostatnie dwa paski dość znamiennie nie mają jego narracji.

W każdym razie.

Bardzo się cieszę, że wróciłem do komiksu internetowego. Bo to przecież tutaj się wychowałem. Tu stawiałem swoje pierwsze kroki. Mam przez to wieczne poczucie niespłaconego długu. Jak nie rysuję czegoś do neta, to mam wyrzuty sumienia. I mam nadzieję znowu tu kiedyś wrócić. Z nowym projektem. Może tym razem trochę szybciej.

Na koniec chciałbym wam szczerze podziękować. Za wszystkie polubienia, komentarze i smutne emotikony. Za wszystkie celne uwagi i teorie spiskowe. To mnie napędzało do pracy i sprawiało, że nie mogłem doczekać się kolejnych aktualizacji. Byliście autentycznie wspaniałą publicznością. Cieszę się, że wśród tych terabajtów bajzlu, kłótni, nienawiści i głupoty, udało nam się w internecie wykroić nasz mały kącik. Dziękuję.

To tyle. Pora otrzeć emotikonowe łzy. I wystawić twarz na słońce. Wakacje są tuż za rogiem.


P.S. - Tak. Papierowa wersja Stasia jest w planach. Ale więcej o tym w nadchodzących miesiącach.